piątek, 28 października 2011

Inwestycyjne szanse

Po ostatniej zajawce dotyczącej zakupionych akcji brak było postu z pochwaleniem się wynikami moich super spekulacyjnych inwestycji. No więc wynik jest taki, że niby zyskałem 250zł w parę dni, grając stosunkowo małymi sumami i można powiedzieć "nie jest źle". Ale jeśli spojrzeć na to w ten sposób, że gdybym nic z tymi akcjami, które miałem, nie robił, to byłbym dziś bogatszy o dodatkowe 1500zł, co stanowiłoby naprawdę fajny zysk.
A dlaczego nie stanowi? No bo kurczaczek ze mnie i spękałem z pierwszym powiewem rynkowego pesymizmu. A kurs giełdowy, na przekór, zamiast spadać spokojnie zdobywa kolejne przyczółki.
No ale uważam, że nie można robić niczego wbrew sobie.


Poza tym, prawdę mówiąc, jakoś wciąż tych wzrostów nie czuję. Po prostu nie czuję. Bankructwo Grecji już w połowie potwierdzone, w Hiszpanii bezrobocie rekordowe od 15 lat, z Włochami przecież nic lepiej, a w USA podobnie. Skąd więc optymizm? Chyba po prostu chciwość. Inwestorzy są znudzeni stękaniem, że będzie źle. Oni mają to gdzieś. Oni chcą zarabiać a makro informacje spływają po nich jak po kurczaku. Panika była tylko w jednym celu - by odziać leszczy z dukatów i to się rekinom udało :/
Brak korelacji pomiędzy sytuacją w gospodarce a giełdą nie budzi mojego zaufania do inwestowania w akcje. Stoję więc dalej z boku i jak rasowego leszcza omijają mnie szanse. Omija okazja, ale zyskuję spokój i czas.. :)

Przeczytałem dziś super wpis na "konkurencyjnym" (hehe :D) blogu Polecam :)
Tak więc wykorzystam czas bez giełdy na zdobywanie nowych atrybutów, co by z kolejnymi inwestycyjnymi szansami, mieć dość mocy by z ekwipunku skorzystać; tak jak... czarodziejka z księżyca :)

środa, 28 września 2011

Gwiazdy mówią wróć ;) Hobby i praktyka.

Hej :)

Dawno nic nie pisałem, a to głównie dlatego, że mój portfel inwestycyjny składał się w 100% z gotówki, więc nic się nie działo. No a wieszczyć mega kryzysu, który nadejdzie i pochłonie i UE i euro i cholera wie co jeszcze, to mi się nie chciało (ale kiedyś jakiś wpis wypadałoby temu poświęcić).
Ostatnio jednak ciekawszym tematem dla mnie są prognozy i przepowiednie. A właściwie to tylko przepowiednie ;D A dlaczego? Wspominałem kiedyś o blogu dotyczącym astronomii finansowej. Jest też inna strona, prowadzona przez innego astromistrza - Mahendra Sharma, który również przepowiada zachowania na rynkach na podstawie gwiazd. Nie, nie, nie jestem obłąkany ;) Piszę o tym jak o ciekawostce i może nie byłoby to warte uwagi, gdyby nie niesamowita wręcz trafność tych przepowiedni. Mahandra pisze, że cały tydzień ok, ale w czwartek na giełdzie będzie bieda, więc lepiej wtedy nie mieć akcji. I co? W czwartek indeksy pogłębiają dołki notując rekordowe spadki (WIG20 ponad -7%!!). Mógł napisać, że w tym tygodniu spadki, ale nie, napisał, że w czwartek. To jest właśnie intrygujące :)



W każdym razie moi astroprzewodnicy nie straszą na ten tydzień spadkami, więc uznałem, że to dobry moment by wrócić sobie na chwilę na giełdę :)
A po co wracać? Dla zysku?
Eeee.. nie dla zysku. Odkryłem w tym roku w giełdzie moją nową pasję, hobby, coś co mnie kręci, coś o czym chce mi się czytać, no i wiadomo, że pieniądze same w sobie są tematem motywującym :) W każdym razie uznałem, że giełdy trzeba się uczyć, a najlepiej to uczyć się w praktyce (właściwie bez praktyki to się nie da). Pozwoliłem więc sobie na powrót, ale na pewnych zasadach:
- gram głównie po to by się uczyć
- pozwalam sobie na tygodniową stratę w wielkości 100zł, ale nie więcej niż 200zł na miesiąc. Te pieniądze mogę poświęcić jako koszt hobby. Jednodniowy wypad na narty kosztuje więcej, a nie jest mi szkoda, więc za miesiąc zabawy z giełdą to nie jest duża cena
- stop loss jest ustawiany na poziomie akceptowalnej tygodniowej straty. Kolejny zakup możliwy dopiero w nowym tygodniu, lub po przekroczeniu 200zł w nowym miesiącu :)
- póki nie ma strat mogę sobie grać, ale zawsze ze stop lossem pilnującym by nauka nie kosztowała więcej, niż założyłem.
Tak to sobie wymyśliłem :)


Portfel
W poprzednim tygodniu nieszczęśliwie zainwestowałem w KGHM. W pewnym momencie chciałem na spadkach jeszcze dokupić, ale źle klikąłem (S zamiast K) i sprzedałem ze stratą :/ No cóż. W każdym razie w tym tygodniu próbuję nadrobić stratę, a pomagają mi w tym akcje Netii, Getinu, Lotosu; czaję się trochę na Optka. Zobaczymy co z tego będzie :)

piątek, 19 sierpnia 2011

Bessa czy nie? Świnka (chrumak) przemawia :)

Hej :)

Postanowiłem wziąć udział w dyskusji dotyczącej tego, czy bessę mamy czy nie i dodałem komentarz do postu na jednym z blogów - http://www.longterm.bblog.pl/wpis,dlaczego;to;nie;jest;bessa,55659.html#komentarze

Poniżej mój głos w dyskusji. Co prawda męczące już jest to wieszczenie kryzysu.. no ale cóż poradzę, muszę być konsekwentny, skoro od lat tak myślę ;)

Czytam Pańskiego bloga z zainteresowaniem. Tym chętniej więc wezmę udział w
dyskusji.
To co mnie zaskakuje w Pańskim poście to ogromna pewność co do tego, że racja
jest po Pańskiej stronie. Myślę, że większość poważnych ekonomistów nie ma
pewności co do dalszego rozwoju wydarzeń, natomiast tutaj pewność jest wyraźna. W
psychologii nazywa się to mechanizmem zaangażowania i konsekwencji ;P
Ja sam nie wiem, w którym kierunku pójdzie rynek, wiem natomiast, że obecnie
zdecydowanie trudniej jest wskazać pozytywny scenariusz dla rozwoju światowej
gospodarki, a o wiele prościej wymienić niebezpieczeństwa, z którymi gospodarki
muszą się zmierzyć. Obecne spadki są przejawem braku zaufania do elity
politycznej, która najwyraźniej nie dorosła do wyzwań, którym musi sprostać.
Kłótnia demokratów z republikanami wyraźnie ukazała kryzys władzy, który jest
powszechny w całym zachodnim świecie. Politycy są niekompetentni, szefowie
instytucji finansowych pilnują swojego "koryta", a instytucje, które pełnią rolę
kontrolerów rynku (np. agencje ratingowe) w niczym nie są lepsze.
W mojej ocenie kwestią czasu jest rozpad obecnego światowego porządku
ekonomicznego (oby tylko ekonomicznego). Na chłopski rozum Świat nie jest w
stanie rosnąć bez końca a marzenie by żyć na poziomie europejczyków czy
amerykanów jest nierealne, bo na świecie nie ma tylu zasobów, potrzeba by nam
było kilku takich planet jak nasza. No ale to już wybiegam za bardzo do przodu.
Odniosę się tylko do Pańskich argumentów.
1. Przyjął Pan założenie, że obecnie mamy hossę. Czy mamy 100% pewność, że tak
jest? A może to tylko dłuższa korekta bessy?
2. Podobnie jak z założeniem, że mamy hossę, przyjął Pan założenie, że rynki są
cykliczne i przewidywalne. Może póki co były, ale nie da się ukryć, że są coraz
mniej i stare zasady oraz recepty mogą się nie sprawdzić w przyszłości.
3. Longterm, inwestowanie długoterminowe, opiera się na wierze, że wygrywają
fundamenty i że rynek prędzej czy później nagradza prymusów. Trudno mi wskazać
fundament, który mógłby uzasadniać wzrost rynku w najbliższych latach. Nie można
się zadłużać bez końca, a długi trzeba zwracać. Na dziś nie widzę możliwości
bezbolesnej spłaty państwowych oraz prywatnych zobowiązań, no chyba, że poprzez
hiperinflację.
4. W tym, oraz innych postach, przyjął Pan założenie, że duża podaż pieniądza
prędzej czy później trafi na giełdę. A wie Pan po co są oszczędności? A wie Pan
ile oszczędności mają Chinczycy? A wie Pan dlaczego ich nie wydają? Bo czekają na
giełdowe okazje? :D Myślę, że nie. Ludzie oszczędzają, bo się zabezpieczają na
lepsze czasy. Chińczycy nie mają programu emerytalnego, stąd ogromne
oszczędności. Amerykanie też się nauczyli oszczędzać, bo przestali wierzyć w
lepszą przyszłość. Jeśli wszyscy zaczną myśleć, że będzie gorzej, to jak Pan
myśli - będzie lepiej czy gorzej?







wtorek, 16 sierpnia 2011

Klasyczny leszcz

No i stało się. Został potwierdzony mój status klasycznego leszcza ;) Dałem się wyruchać aż miło.
Sprzedałem PKO praktycznie w samym dołku :/ Co prawda tuż po sprzedaży kurs spadł jeszcze o 4% i wtedy myślałem jaki to jestem mistrz, że udało mi się wirtualnie zarobić 800zł, ale to akurat był ostatni dzień mega wyprzedaży i tegoż dnia kurs się szybko wydźwignął, a ja spółki nie odkupiłem. Dlaczego nie? Kurczę, nie wiem. Jakaś taka za wielka zmienność panowała na rynku i miałem obawy, a jak wyczułem, że to jest dzida, to akurat musiałem wychodzić z domu i uznałem, że w sumie może nawet lepiej mi zrobi jak nie będę kombinował. Kolejnego dnia przygotowany na zakupy trochę się przestraszyłem porannych spadków.. no i generalnie pociąg odjechał :(
Obecnie uważam, że nie ma sensu nic kupować, bo korekta wzrostowa za długo już nie potrwa. Oczywiście to wszystko przy założeniu, że mamy do czynienia nie z korektą hossy, a z początkiem bessy. Jak będzie trudno powiedzieć. Część ekspertów wróży bessę, część mówi, że nie ma ku temu  podstaw, bo spółki mają się świetnie. Ja z kolei inwestuję na chłopski rozum i mój chłopski rozum od kilku lat mówi, że wcale nie idzie ku lepszemu i czas dobrobytu w świecie zachodnim dobiega końca. Ostatnie spadki były naprawdę imponujące i chyba nikt nie oczekiwał w obecnym czasie takiej fali wyprzedaży. Uważam, że musiałyby nas czekać bardzo pozytywne dane makro by hossa, lub nawet boczny trend mógł zagościć na dłużej, a wydaje mi się, że o pozytywnych danych szybko nie usłyszymy.
Zresztą przypadek optka pokazał, że jak rynek daje sygnał do wyprzedaży, to nawet mega pozytywne informacje nie są w stanie nic zmienić i jedynie przesuwają w czasie moment egzekucji.
W każdym razie, póki co stoję z boku rynku. W tym roku ponad 5% strata, summa sumarum na giełdzie zysk i tego zysku będę bronił, by choć móc powiedzieć, że na giełdzie nie straciłem a co nieco się nauczyłem :)
Poza tym popularne jest powiedzenie, że nie ważne ile się straciło, ważne ile zostało na inwestycje. Zamierzam rynek obserwować z boku, być może zaangażować się chwilę w jakieś pozycje, ale coś mi się wydaje, że to kwoty wielkie nie będą, a celem raczej będzie wyrobienie sobie paru nawyków, np. ustawiania stop lossa.
Zobaczymy jak to będzie. Ja wieszczę spadki, ale kto wie, rynek nie raz potrafił zaskoczyć.

wtorek, 9 sierpnia 2011

Czy inwestorzy to stado baranów?

Zawsze mnie zastanawiało, jak to jest, że pewne fakty są ogólnie znane inwestorom, ale dopiero gdy są powiedziane głośno, to inwestorzy udają zaskoczonych. Europejscy i amerykańscy politycy lecą w ciula i nagle jakieś olśnienie, że oni nic nie naprawią, a pewnie jeszcze bardziej popsują, tak jakby to było coś nowego. Z boku można by pomyśleć, że inwestorzy to stado baranów. No ale myślę sobie, że raczej nie, no bo w końcu jak? To zazwyczaj ludzie, którzy mają kasę, więc jakoś tą kasę zdobyli i zapewne kumają. No i ostatnio, jako jeden z tych baranów, w końcu odkryłem ten mechanizm :)
Generalnie na rynku rządzą dwie emocje - chciwość i strach. Jeśli inwestor czuje, że nie jest dobrze, ale widzi, że rynek mimo wszystko trzyma się ok i rośnie, to pojawia się chciwość. Skoro rośnie, to głupio się nie załapać ;) Z drugiej strony, jeśli jednak suma strachów przekroczy pewną masę krytyczną, to oczywiste, że każdy spodziewając się spadków panikuje i szybko wyprzedaje swoje aktywa. W zachowaniach giełdowych nie chodzi więc o odzwierciedlenie sytuacji gospodarczej i rynkowej, tylko o prostą kalkulację - uda się zarobić, czy się nie uda? Dopóki jest nadzieja na zysk, to każdy udaje głupiego. Mogliśmy to obserwować przez ostatni rok, gdy już sami analitycy i dziennikarze w komentarzach mówili, że inwestorzy uodpornili się na złe informacje. Przy czym oni wcale się nie uodpornili.. po prostu chciwie chcieli odrobić z nawiązką straty po poprzedniej bessie i udawali, że wszystko gra. No ale ileż można udawać?
Ja sam właśnie tak miałem. Od dawna mam przekonanie, że to wszystko jebnie. W zeszłym roku chciałem być na giełdzie tylko do świąt.. no ale później najwidoczniej za dużo wolnego czasu i się człowiek trochę wkręcił, ale wciąż z nadzieją, że będę szybszy niż rynek ;) I prawie mi się udało. Po sprzedaży optimusa nie angażowałem pieniędzy w nowe akcje. Przez 2 miesiące miałem w tym temacie luz, posiadając jedynie mały pakiet dla zabawy. No ale każdy leszcz musi dostać po dupie i ja też musiałem i wróciłem triumfalnie na giełdę.. w najgorszym momencie :D
Zwyciężyła chciwość - "tylko jeszcze dywidenda z pko i spadamy ;)". No i masz.. ;)
By the way. Jednak na dywidendę czekać nie zamierzam. W tym tygodniu chciałbym się pozbyć pozostałego pakietu akcji PKO. Mój cel - w tym roku na giełdzie nie być na minusie. Uda mi się? Jak jutro PKO zbliży się do 37zł, to tak. To "tylko" 6% na plusie, na pewno się uda ;)

niedziela, 7 sierpnia 2011

Giełdowy potwór pożera zyski

Ostatni tydzień dał nieźle popalić inwestorom i giełdowy potwór pożarł moje zyski :(
I z tego co widzę to nie były giełdowe rekiny.. to bardziej przypominało żarłoczne piranie ;)


No cóż, chyba po tym tygodniu przestanę się przyjaźnić z dewizą "kupuj gdy leje się krew", za to przytulę do siebie dwie inne "if panic - panic first" i "trend is your friend". Prawdę mówiąc, gdybym stosował pierwszą regułę przez cały okres inwestowania, to dziś wyraźnie byłbym na plusie, ucinając straty póki były małe. Z drugiej strony, wielokrotnie wcześniej uczyłem samego siebie by nie panikować, ale to też właśnie dlatego, że panikowałem zawsze jako ostatni, gdy inni już budowali portfel pod zbliżające się wzrosty.
Spoglądając na skład portfela po poprzednim tygodniu, widać, że brakuje w nim JSW, dla którego wyraźnie straciłem cierpliwość. Szkoda, że tak późno. Popełniłem błąd zapisując się na to, kolejny nie sprzedając powyżej ceny zakupu, mimo tego, że przecież oczywisty był spadek po szybkim zakończeniu działań stabilizacyjnych na kursie spółki. Błąd za błędem i przyszedł czas powiedzieć pa pa.
Tak więc w portfelu pozostało PKO i tutaj ciśnienia aż takiego nie ma. Mimo to myślę, że sprzedam spółkę w czasie korekty spadków i będę w najbliższym czasie obserwował rynek z boku. Nie mówię, może jakaś spekulacja się również zdarzy, ale raczej nastawię się na obserwację, a dlaczego? Chyba oczywiste, ale pozwolę sobie mimo to poświęcić temu wpis.. następny :)

piątek, 5 sierpnia 2011

Mistrz spekulacji :D

Hej :)

Nie ma co, muszę się pochwalić jakim to jestem mistrzem spekulacyjnych transakcji :)
Wczoraj postanowiłem złapać spadającego noża, a konkretnie optka w cenie 4.80. Nie mówię, troszkę bolało, ale nie zabiło ;) Optek znalazł dołek kilkanaście procent niżej, ale jak się można było spodziewać, odbił. Właśnie na odbiciu optka miałem się trochę odegrać, no ale jak był w dołku to w mojej kasie były 4zł, więc nawet na jedną akcję by nie starczyło.
W każdym razie sprzedałem optka na odbiciu po 4.85, zarabiając, UWAGA!! + 7zł :D
No i kto jest mistrzem giełdowych spekulacji, no kto? Się wie :)

czwartek, 4 sierpnia 2011

Wychodzimy :/

Hej.
Coś ostatnie wydarzenia na giełdzie nie skłaniają do optymizmu, nic a nic. Praktycznie wszystkie moje tegoroczne zyski zostały zjedzone w te dwa dni :( A przecież można było sobie tak fajnie postać obok rynku (a później odkupić za taniochę :D). Grr.
Mam jeszcze inne postanowienie. Przestanę czytać fora. Na forach zawsze piszą jakieś bzdury naganiając bądź to na spadki, bądź na wzrosty. Jakoś nie pamiętam by fora skłoniły  mnie do jakiejś mądrej decyzji.. za to pamiętam niejednokrotnie jak skłaniały mnie do decyzji złych.
Ale wyciągnę przynajmniej jedną lekcję. Po zakupie zaraz ustawiam stop lossa. Nie ma co się pieprzyć. Niby w każdych poradnikach o tym piszą, ale jakoś widać, trzeba się przekonać na własnej skórze. Jutro jak zacznie się od rana pikowanie (a na pewno się zacznie, bo Ameryka skończyła na -4%), to sprzedaję cały ten bałagan. W najgorszym przypadku odkupię z kilkuprocentową stratą, ale być może w ten sposób uchronię się przed stratą kilkunastoprocentową, albo i większą. Szkoda kasy na eksperymenty i szukanie dna.
Ale swoją drogą, stojąc i patrząc z boku, to takiej rzezi jeszcze na giełdzie nie widziałem. Wygląda nieźle, a domyślam się, że prawdziwej paniki to jeszcze nie było, za to będzie jutro :D Szykujmy się na niezłą jazdę.. choć jakoś nie jest mi do śmiechu :/
A to taki komentarz adekwatny do sytuacji ;)


środa, 3 sierpnia 2011

Mission accomplished :D

No i doigrałem się. Chciało mi się naganiać na spadki :/ No ale dokupiłem PKO, wow ;), tylko nie wiem czy o to mi chodziło.. a nawet jeśli, to trzeba było dokupywać pod koniec sesji a nie z jej początkiem. No ale któż to wiedział, że nam się trafi taka śliczna rzeź niewiniątek :)
Ale jest i duży plus - nagoniłem na spadki rekinów, więc można powiedzieć, że już są oswojone i nic tu po mnie; mission accomplished ;)
No dobra, zapytajmy więc - co dalej? Ja jestem głęboko przekonany, że niedźwiadki nie zrezygnują z okazji by szukać nowego dna i przekonać się na ile giełda mogłaby przyjąć scenariusz mini bessy na najbliższe miesiące. Zanim to nastąpi to z pewnością będziemy mieli tygodniowe lub trochę dłuższe odreagowanie, ale na jesień zielonej trawki nie ma co się spodziewać, z pewnością za to możemy oczekiwać spadających liści i nie tylko ;)
Co więc z moim portfelem? Póki co wciąż bronię zysków w tym roku, ucząc się giełdy z każdą kolejną wtopą :D Także nic nie idzie na marne ;) Przy okazji widziałem na blogu astronomia finansowa ofertę odbycia szkolenia, które pozwoli nam wyczytać z gwiazd momenty wyjścia z otwartych pozycji; cena - jedyne 4500zł. Także jest alternatywa dla wtapiania kasy poprzez zakup akcji ;)
Moja strategia na najbliższy czas: w miarę możliwości pozbyć się JSW. Jakoś tej spółki nie lubię. Miałem ją już wywalić dwukrotnie i się zawahałem, a tu nie ma co się pitolić, optka też było żal, a teraz o ile przyjemniej bez :) No i oczywiście dokupywać PKO na spadkach, a co! ;) Looknąłem historycznie i w czasie ostatniej bessy PKO było tylko pół roku poniżej 30zł, także spaść jeszcze może, ale aż tak wielkiej tragedii nie powinno być. Myślę więc, że warto to trzymać, bo każda prawdziwa bessa zaczyna się wtedy, gdy kończy się prawdziwa hossa.. a ja tutaj prawdziwej hossy w tym cyklu jeszcze nie wiedziałem, więc tragedii nie będzie.
Ostatnio pozdrawiałem petrola, więc po dzisiejszej sesji warto przypomnieć filmik :)



PS. Aktualny skład portfela pojawi się na koniec tygodnia, na teraz jest to 30818zł (6% zysku)

wtorek, 2 sierpnia 2011

Naganianie na spadki ;)

Hej ho :)
Chciałbym się dziś podzielić spostrzeżeniem dotyczącymi ostatnich spadków. Ostatnio na jednym z blogów czytałem opinię, że czwarty kwartał tego roku będzie na giełdzie czerwony. Przemawiają za tym dane makroekonomiczne, wskaźniki wyprzedzające koniunktury, do tego, nie da się ukryć, że atmosfera i oczekiwania w świecie gospodarczym najlepsza nie są, czego dowodem są ceny złota i szwajcarskiego franka. Czyli najlepiej w sumie byłoby zachować się w myśl popularnego hasła "sell in May and go away", czyli pozbyć się akcji i w sumie to czekać do nowego roku. Choć zastanawiam się czy jest sens do tego 2012 czekać, bo w końcu i tak ma to być ostatni rok, więc wg mnie lepiej wszystko sprzedać i się za tą kasę trochę pobujać :D
Oczywiście powyższa prognoza na koniec roku to tylko prognoza, zdarzają się również krańcowo odmienne i tak naprawdę czas pokaże jak będzie. Mnie póki co spadki nie smucą, co więcej, mam dziwne poczucie, że w duchu mocno na te spadki naganiam. A naganiam po to by dokupywać akcje PKO BP. Tak sobie pomyślałem, że w sumie jakbym za całą kasę nakupował PKO, to z samej dywidendy zgarnąłbym 1500zł, a jestem przekonany, że w dłuższym terminie na kursie akcji też bym nie stracił. Czyli w sumie nie tak źle :) Tak więc staram się dokupywać te akcje, ale robię to nadwyraz ostrożnie (dziś tylko 61 po 40,11zł), ale wciąż trzymam kciuki za spadki :) Oczywiście te moje trzymanie kciuków może się zemścić, bo kurs spadnie nisko i będzie się tam kisił.. ale w sumie o ile może spaść? Kilka zł? Jakoś lęków nie mam. Mogę to cudo trzymać kilka lat i żyć z dywidendy jak z lokaty, ryzyko małe :)
Ustawiłem parę zleceń poniżej 40zł, więc nic tylko trzymać kciuki co by chociaż rano, z początkiem dnia, lekką panikę zasiali i co nieco do koszyka wpadło :) Zobaczymy.
To tak jeszcze odnośnie tego naganiania na spadki, to korci by zagrać na chwilę na akcjach spółek, które czuję, że po ostatnich spadkach mogą wyraźnie odbić - mam na myśli optka i lotos. Nie wiem na ile taka strategia ma sens. Aby ugrać sensowną kasę, trzeba zainwestować niemało. No a jak nie uda się wyczaić trendu wzrostowego? Mi to trochę pachnie moim kombinowaniem z początku roku, gdy swoimi super spekulacyjno zagraniami w ciągu paru dni straciłem ponad 2tyś zł (w tym miejscu chciałbym pozdrowić Petrol ;) Miejmy nadzieję, że za dużo kombinować nie będę.. choć.. byłoby przynajmniej case study :D

piątek, 29 lipca 2011

Premiera świnko portfela

Hej :)

Dzisiaj premiera mojego portfela inwestycyjnego i dotychczasowych wyników inwestycyjnych. Oczywiście chodzi o to by pokazać, że jestem na razie po zielonej stronie mocy, co mnie uwiarygadnia jako inwestora ;) Właściwie to wciąż leszczo - inwestora, a mówiąc dokładniej to świnko - inwestora (jakoś muszę się od zwykłych leszczy, takich ja Wy, odróżnić :P )
Zastanawiałem się czy pokazywać prawdziwą wartość portfela, w końcu jest ryzyko, że zajrzy tu potencjalna laska i będzie marudzić, że chce na kolczyki ;) Poza tym w Polsce pieniądze są tematem tabu. No ale bez tego nie sposób oceniać inwestycji. Inne decyzje podejmuje się mając w portfelu 1000zł, inne przy 10tys, a jeszcze inaczej mając 10mln (na razie tyle nie zamierzam inwestować.. wolę poćwiczyć na mniejszych sumach ;)
No więc nie mam nic do ukrycia, moja filozofia inwestowania na chłopski rozum może się w pełni skonfrontować z rzeczywistością.
Poniżej opis mojego portfela :)

JSW - pojawił się w portfelu, bo po prostu miałem nadzieję, że coś się da na debiucie ugrać. Analitycy papier polecali, bo JSW w cenie emisji ma niezłe wskaźniki, lepsze niż inne spółki giełdowe z branży, ponadto dość silną pozycję w Europie, a branża surowcowa złych perspektyw nie ma (w końcu na świecie surowców raczej ubywa a nie przybywa). Sama spółka nie porywa, bo jak może porywać firma, w której związki zawodowe rządzą. No ale inwestorzy KGHM tym się nie przejmują i nie narzekają, więc jest nadzieja, że i Ślązacy nie będą straszyć giełdowych rekinów ;)
W każdym razie głupio to sprzedawać ze stratą, JSW ma wejść do WIG20, więc na razie niech sobie leży. Wielkich strat na tym nie będzie, a zyski po wejściu do głównego indeksu powinny się pojawić (o ile oczywiście gospodarki szlag nie trafi.. no ale wtedy to i tak dupa)

PKO BP - tą spółkę lubię. W sumie nie wiem dlaczego, bo konta to ja bym tam nie chciał mieć na pewno. No ale tak się składa, że mam tam kredyt, studencki. No i pewnie tak to trochę jest. Ludzie narzekają, że moloch, że kolejki, ale jak idą po kredyt na mieszkanie, to liczy się oferta a nie wizerunek. Bank budzi duże zaufanie i w długim okresie jest wg mnie jedną z najpewniejszych spółek na GPW. No ale prawda też, że spółka głównie defensywna i kokosów się na niej nie zarobi. Ale ja ją kupiłem głównie dla dywidendy. Co by nie było prawie 2zł na akcji wypłacą, kurs powinien też wzrosnąć, a nawet jak nie, to można to sobie trzymać. Należy pamiętać, że obecny kurs jest zaniżany przez grube ryby, bo chcą by rząd na jesień sprzedał dodatkową pulę akcji jak najtaniej. Po wprowadzeniu kolejnej puli akcji na giełdę sztuczne zaniżanie powinno się skończyć, a Ci co kupią będą chcieli zarobić. Na chłopski rozum więc jest to dla mnie spółka z kategorii "Polecam" ;)

OPTIMUS  - optek, optek - perełka giełdy ;) Spółki na razie w portfelu nie mam, ale jestem z nią emocjonalnie związany i nie mogę jej nie poświęcić wpisu. Optek dał mi w tym roku zarobić i odrobić straty po moich giełdowych eksperymentach z początku roku (może kiedyś poświęcę im wpis). Optek dałby zarobić jeszcze więcej, ale o ile spółkę kupić łatwo, to ze sprzedażą zawsze jest problem. Miałem tego kiedyś prawie 4tys sztuk, na górce były warte ponad 38tys, po spadkach uznałem, że głębsza korekta na optku musi być i zostawiłem sobie jedynie 500szt akcji. Niestety debilnie dokupiłem później kolejne 500szt i kolejne jeszcze gdy spadł do 7zł. Było wiele momentów gdy chciałem akcje sprzedać, ale gdzieś tam w tyle głowy budziła się nadzieja, że optek odbije i lepiej go trzymać. Prawdę mówiąc wciąż taką nadzieję mam, bo optimusa lubię i podoba mi się ich sposób prowadzenia biznesu. Uważam jednak, że na giełdzie optek po 9zł był zdecydowanie przewartościowany. W przyszłym roku wyniki spółki już nie będą takie super jak w tym, w 2013 jeszcze gorsze. Ale warto spółkę obserwować, bo może być również całkiem nieźle.
Sprzedałem optka po 6.85. Cena mało atrakcyjna, ale w głowie miałem myśl, że 5,5zł jest jeszcze mniej atrakcyjną ceną. Podobno, zgodnie z AT, książkowym wsparciem dla obecnej korekty jest poziom 5.15. Myślę, że są inwestorzy, którzy w te rejony będą chcieli kurs spuścić, a ja łososiem nie jestem by płynąć pod prąd, tylko zwykłą świnką ;)
Ten poziom 6.85 wynikał z AT, gdzie nastąpiło wybicie z trójkąta dołem. Wielokrotnie wcześniej AT wskazywała na spadki, ale spadkowe korekty budziły moją nadzieję. Uznałem jednak, że podstawowa zasada na giełdzie to "nie trać pieniędzy", więc ochrona kapitału była dla mnie ważniejsza niż długoterminowa nadzieja na wzrosty. Na optka się nie obrażam. Kasę trzymam.. może wkrótce znów się zakumplujemy. Czekam na pozytywne fundamenty, bo na razie jest nadzieja, lecz konkretów brak.
A poniżej moja super Analiza



Aha - rozrysowałem dwa scenariusze - że kurs optka spadnie i że wzrośnie. I co mi wyszło? Nie wiem jak dla Was, ale dla mnie to wygląda definitywnie na kurczaka. A kurczaki mi się kojarzą z uciekającymi kurczakami, także decyzja o wyjściu ze spółki wydaje się oczywista ;)

GOTÓWKA  - jakby nie patrzeć to sytuacja makro jest mało zachęcająca. Także pewnie w tej gotówce to powinienem mieć znacznie więcej środków, czekając na ponowne tchnienie hossy. No ale trafiło się JSW, kupiłem PKO korzystając z sytuacji, że "leje się krew" (a może jeszcze nie?), no i trzymam być może po to by przeprosić się z optykiem. Ciśnienia nie ma. Jak PKO zbliży się do 40zł, to będę jeszcze grzecznie dokupywał :)

środa, 27 lipca 2011

Ale o co cho.. ? Czyli po co ten blog?

Yoł :)

Podstawowe pytanie, które się nasuwa po otwarciu dowolnej strony, bloga, itp. brzmi "co tu znajdę?", a tuż po chwili nachodzi nas konstatacja "O boszzz.. po co ktoś publikuje te bzdury" ;)
No więc co by nie dawać pola domysłom i własnym interpretacjom, już wyjaśniam :)
Blog założony jest dla znajomych leszczy giełdowych i nie tylko, z którymi mogę się podzielić moim giełdowym portfelem, analizami, spostrzeżeniami, itp. Chciałbym by był trochę na luzie, trochę śmieszny, ale cały czas traktujący o giełdzie, spółkach, itp. Mam wielką nadzieję, że moja strategia inwestycyjna, która z grubsza brzmi "inwestuję na chłopski rozum" skonfrontowała się z rzeczywistością i chciałbym również byście byli, moim drodzy leszczo - inwestorzy, świadkami mojego upadku bądź sukcesu. W końcu nic tak nie cieszy jak rywalizacja z kumplami i nie ma co się oszukiwać, można komuś dobrze życzyć i bardzo lubić, ale jeśli z nami "przegrywa", w jakiejkolwiek dyscyplinie, to wtedy lubimy go tym bardziej :D No ale też prawda, że wcale nie cieszy wygrana bez walki.
Także mam nadzieję, moje drogie leszcze, że Wasze decyzje i wyniki inwestycyjne będą dla mnie wyzwaniem i wspólnie się ucząc giełdy, będziemy za czas jakiś rekinami ;)
Słowem końca. To mój pierwszy blog, nie wiadomo jak długo pożyje, ale póki co, wszelkie uwagi mile widziane :)

PS. Wkrótce skład portfela, nowe transakcje i pierwsze "chłopskie" analizy ;)