piątek, 28 października 2011

Inwestycyjne szanse

Po ostatniej zajawce dotyczącej zakupionych akcji brak było postu z pochwaleniem się wynikami moich super spekulacyjnych inwestycji. No więc wynik jest taki, że niby zyskałem 250zł w parę dni, grając stosunkowo małymi sumami i można powiedzieć "nie jest źle". Ale jeśli spojrzeć na to w ten sposób, że gdybym nic z tymi akcjami, które miałem, nie robił, to byłbym dziś bogatszy o dodatkowe 1500zł, co stanowiłoby naprawdę fajny zysk.
A dlaczego nie stanowi? No bo kurczaczek ze mnie i spękałem z pierwszym powiewem rynkowego pesymizmu. A kurs giełdowy, na przekór, zamiast spadać spokojnie zdobywa kolejne przyczółki.
No ale uważam, że nie można robić niczego wbrew sobie.


Poza tym, prawdę mówiąc, jakoś wciąż tych wzrostów nie czuję. Po prostu nie czuję. Bankructwo Grecji już w połowie potwierdzone, w Hiszpanii bezrobocie rekordowe od 15 lat, z Włochami przecież nic lepiej, a w USA podobnie. Skąd więc optymizm? Chyba po prostu chciwość. Inwestorzy są znudzeni stękaniem, że będzie źle. Oni mają to gdzieś. Oni chcą zarabiać a makro informacje spływają po nich jak po kurczaku. Panika była tylko w jednym celu - by odziać leszczy z dukatów i to się rekinom udało :/
Brak korelacji pomiędzy sytuacją w gospodarce a giełdą nie budzi mojego zaufania do inwestowania w akcje. Stoję więc dalej z boku i jak rasowego leszcza omijają mnie szanse. Omija okazja, ale zyskuję spokój i czas.. :)

Przeczytałem dziś super wpis na "konkurencyjnym" (hehe :D) blogu Polecam :)
Tak więc wykorzystam czas bez giełdy na zdobywanie nowych atrybutów, co by z kolejnymi inwestycyjnymi szansami, mieć dość mocy by z ekwipunku skorzystać; tak jak... czarodziejka z księżyca :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz